niedziela, 22 stycznia 2012

Brzuszek naprawiony :)

    W niedzielę jeszcze podejrzewano wgłobienie, bo brzuszek Artura był bardzo nabrzmiały. Całe szczęście był to tylko wynik zalegania w jelitkach. Od poniedziałku byliśmy już razem na Oddziale Chirurgicznym. Te pierwsze dni były ciężkie. Jak to pielęgniarki nazwały był to okres detoksu po lekach jakie dostawał na Intensywnej. W dalszym ciągu musieliśmy też utrzymywać dietę. Muszę przyznać, że bez wsparcia taty byłoby ciężko.
    We wtorek odbarczanie zakończyło się pozytywnym wynikiem, wyjęto mu więc sondę odbarczającą i mógł pić herbatkę 20 ml 7 razy na dobę- po prostu szaleństwo. Niestety w dalszym ciągu był na pozajelitowym żywieniu przez dojście centralne. Przez to nie można go było brać na rączki, no i rehabilitacja była utrudniona.
    Środa - myślcie sobie co chcecie, oburzajcie się i obrażajcie, nic mnie to nie obchodzi. I tak nic nie jest w stanie zmącić mojej radości z pierwszej KUPY :):) a szczęściem trzeba się przecież dzielić, no więc proszę oto ona tzw. kupa głodowa



    Lekarzom bardzo się spodobała więc nagrodzili Arturka mleczkiem, 30 ml, 10 razy na dobę. Jak wcinał to pomyślałam, że to jeden z najpiękniejszych widoków w moim życiu.


    Na następny dzień kupki pojawiały się za każdą zmianą pieluchy. Arturek dostał kroplówkę zamiast dożylnego żywienia, a w butelce już mieliśmy po 50 ml. Mały odzyskał humor, śmieje się praktycznie cały czas. Naszych nastrojów nie zmącił nawet fakt, że samochód nam się ciągle psuł i sama przez to przeżyłam chwile grozy.
    W sobotę byliśmy już w domu, prze szczęśliwi choć bardzo zmęczeni. 
    
    Dziękujemy wszystkim za pomoc i wsparcie. Wiem, że mnóstwo osób trzymało za Arturka kciuki. Nadal trudno nam się oswoić z tą myślą, że nie ma worków, że ten koszmar wreszcie się skończył. Ze łzami w oczach wyrzucałam pojemnik do zlewania stolca z woreczka. Były to łzy szczęścia i przeogromnej ulgi. 
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz