Nic złego się nie dzieje, zarówno Arturek jak i Patusia są w świetnej kondycji, dalej mamy natężone zabiegi rehabilitacyjne z powodu zakażenia Pseudomonasem.
Tym razem głównym powodem ciszy z mojej strony była ogromna zmiana z naszym życiu a mianowice remont i przeprowadzka :)
Od początku kwietnia mieszkamy już w nowym domku, w naszej długo oczekiwanej Chatce Puchatka -jak go nazwała od pierwszych dni remontu Patusia.
I rzeczywiście trafiła z nazwą (choć pewnie inne względy miała na myśli) to mieszkanie nadal wydaje się nam jakieś nierealne, baśniowe...
Bardzo chciałabym podziękować wszystkim, którzy pomagali nam przy remoncie i przeprowadce, nie mogłabym sobie wymarzyć piękniejszego dla nas miejsca, ale co najważniejsze bezpiecznego dla moich bliskich.
Jak przeglądałam ostatnio rodzinne filmiki to natrafiłam na bliźniaczo podobne ale świetnie ukazujące jaki ogrom pracy został włożony w remont no i jak się cieszą dzieciaki z nowego pokoju. Chętnych zachęcam do obejrzenia :)
Dzieci szybciutko zaakceptowały nowy stan rzeczy, choć bardzo się obawiałam ich reakcji.
Na początku organizmy dzieciaków przechodziły coś w rodzaju odtrucia bo od pierwszego dnia na nowym miejscu nie odpuszczały mniejsze lub większe infekcje.
Nasz czas wypełniony jest teraz kończeniem remontu, rozpakowywaniem rzeczy, których część nadal jest w pudłach i workach na strychu. No i nowymi obowiązkami, które są związane z tym, że mieszkamy w domu z ogródkiem. Trzeba regularnie kosić, zadbać o opał (m.in. pociąć drewno). Do tej pory nie udało nam się też w pełni "odgracić" tego miejsca po poprzednim właścicielu. Stan mieszkania pozostawał wiele do życzenia ale i dzięki temu stać nas było na to, żeby pozwolić sobie na kredyt. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że spotkało nas takie szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz