poniedziałek, 31 grudnia 2012

Wspomnień ciąg dalszy ;)

LISTOPAD

    Ten miesiąc z kolei upłynął pod znakiem harcerstwa, szczególnie mnie i Patusi, najpierw byłyśmy "unocować" ;) na pierwszych urodzinach II Pogodnego Szczepu Harcerskiego "Tormenta", który działa na Podłężu a w jego skład wchodzą: 15 JGZ "Leśne duszki", 22 JDH "Ventus", 16 JDSH "Piorun" i 2 JDW "Resplandor".
    Było to dla mnie niezwykle wzruszające i ważne wydarzenie, ponieważ niegdyś byłam drużynową "Pioruna" bardzo się cieszę, że mogłam być tam razem z nimi - jestem niesamowicie dumna. Szczep bardzo prężnie działa, w kadrze są wspaniałe osoby, którym widać, że zależy. Oby tak dalej :*
    Patusia również była zachwycona i tak przejęta tym, że spotka Zuszki, że postanowiła zrobić dla Gromady Zuchowej osobny prezent. Poniższe obrazy wykonałyśmy z różnorodnych ziarenek :)


Miałyśmy też małą przygodę ponieważ, chcąc poczuć się jak za starych dobrych czasów zdecydowałam, że zostaniemy na noc, ponieważ była to dwudniowa impreza. Niestety okazało się, że Patusia nie jest jeszcze gotowa na trudne harcerskie warunki i musiałyśmy w środku nocy wracać do domu :(

    Następna harcerska przygoda to uczestnictwo w zbiórce zuchowej 8 JGZ "Dzielni Apacze" na Dąbrowie Narodowej. Na zbiórce oprócz gawędy, zabaw, różnych zadań, nauki szyfru -Zuchy miały narysować kogoś kto jest dla nich wzorem do naśladowania. Patusia bardzo pięknie narysowała swojego tatę :)




    W listopadzie jest odpust u nas w Szczakowej, Patusia za całe swoje oszczędności kupiła wózek sklepowy dodam, że wymarzony od kilku dobrych miesięcy. Była też mowa, że wybierze prezent dla Arturka, no i wróciliśmy z różowym kotkiem :P nam chodziło o to, żeby nie miała pretensji, że dla niego też coś kupimy, a ona dosłownie wzięła to, że ona decyduje i koniec. No cóż Arczi wybredny co do kolorów nie jest ...JESZCZE :)  ale wózek sklepowy spodobał mu się strasznie.


Tomek miał dużą pomoc w swojej niespełna czteroletniej córeczce przy zrzucaniu drewna do piwnicy :) a ona ogromną frajdę przy tym, jedynie mamie nie było do śmiechu jak po wszystkim trzeba było wyrzucić jej rękawiczki -tak były zniszczone.


Widać moje dzieci mają powołanie do łamania stereotypów, bo Arturek dodał do wózka i różowego kotka jeszcze ulubioną zabawkę w postaci żelazka :) choć ja podejrzewam, że to jego metoda na niewiasty. Właśnie nastała chwila na ujawnienie listopadowego pierwszego razu ;P 

Z poniższych zdjęć układa się niezła historia:
najpierw uwodzenie swoimi umiejętnościami,


  potem nóżka zagadkowo niknie w łóżeczku ;) 


w środku zabawa w najlepsze 


i zadowolenie z wykonania dobrej roboty :D


Karolinko, teraz już chyba rozumiesz dlaczego Hania wyznała Ci, że kocha mojego syna ;)
Kto by się oparł ??   :)




Październikowe wspomnienia

PAŹDZIERNIK 
Oj działo się, działo w tym październiku...
Zabranie Arturka do zatłoczonego Kościoła nie okazało się dobrym pomysłem, podłapał coś i przeszliśmy zwyczajowe dwa tygodnie zaostrzenia, ale co ważne bez dodatkowego antybiotyku :) Pomogło zwiększenie częstotliwości inhalacji i drenażu i Acc Mini. Obliczyłam, że przy zabiegach rehabilitacyjnych schodziło dziennie ok 3 godzin. Przypomniało mi się gdy ktoś z moich znajomych żalił mi się, że lekarz przy przeziębieniu zalecił jego dziecku inhalację i że trwa aż 15 minut -uśmiechnęłam się do siebie w duchu ;)
Ale to nie jest najgorsze -uwierzycie?? Jak tylko Arczi poczuł się lepiej, dopadła nas następna atrakcja. Jego  paluszki środkowe u obu rąk zaatakowała jakaś bakteria, były bardzo opuchnięte, a obok paznokci podeszła nawet ropa :(  
Sytuacja była na tyle poważna, że dostaliśmy skierowanie do chirurga, ten stwierdził, że jeśli nie poradzę sobie sama konieczny będzie pobyt w szpitalu -nie miałam wyjścia jak sobie poradzić. zatem doszły nam kolejne zabiegi w ciągu dnia: 3 razy moczenie w ciepłej wodzie z szarym mydłem, dezynfekcja, czyszczenie i wyciskanie ropy za pomocą igły, pensety i gazików, kropelki z antybiotykiem, opatrunek. No i o dziwo najtrudniejsze z tego wszystkiego było utrzymać dziecko w skarpetkach na rękach do czasu kolejnego zabiegu maczania. A dlaczego musiał mieć zakryte rączki? A dlatego, że Artur ma nawyk brania wszystkiego do buzi, paluszki swoje też pakuje do ust a ważne było, żeby miejsca chorobowe były suche między zabiegami, no i w ustach znajdują się bakterie, które mogły pogorszyć sytuację. Na szczęście po tygodniu paluszki wyglądały świetnie.


Im Arturek jest większy tym trudniej utrzymać go przy drenażu, są zabiegi kiedy ulubione teledyski załatwiają sprawę ale zdecydowanie częściej Artur wyrywa się, płacze i nie sposób jest dokończyć rehabilitacji. Kto akurat jest w domu, próbuje pomóc go zabawić, nieraz pomaga przytulenie misia -Arturek to niesamowity pieścioch. Na zdjęciu tuli akurat misia, którego Pati pomimo jego męskiego designu nazwała Weroniczką :)
Można by pomyśleć, że Arturek już dawno powinien przyzwyczaić się do zabiegów rehabilitacyjnych, jednak nieraz to prawdziwa udręka i męczarnia, w takich momentach myślę z utęsknieniem o kamizelce oscylacyjnej. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na jej temat zerknijcie tutaj 
Takie sytuacje dały mi też większą motywację do rozpoczęcia Akcji Zakrętkowej. 
Zbieranie nakrętek, hmmm, z pozoru prosta sprawa, wielu chętnych, pierwsze worki już zgromadzone, lecz to wszystko związane jest z kilkoma.. ba nawet kilkunastoma godzinami związanymi z dokumentacją. Mam na myśli głównie tą, którą musiałam zgromadzić (zebrać bądź napisać) aby zarejestrować Arturka jako podopiecznego w Fundacji "Bez Tajemnic", która realizuje ogólnopolską akcję "Zakrętki.info".
Może pomyślicie, że to dziwne, ale miałam ochotę aż uwiecznić ten stos papierów na fotografii.


Postanowiliśmy nie tracić czasu i rozpoczęliśmy akcję w Jaworznie (niektóre rejony Katowic, Dąbrowy Górniczej i Krakowa również się przyłączyły) nie czekając na oficjalną odpowiedź- kto by pomyślał wtedy, że sprawy tak się potoczą... :(  ale o tym później...
    I tak: stworzenie bazy danych, placówek oświatowych i firm, wyszukanie nazwisk dyrektorów i prezesów. Napisanie i wydrukowanie podań (samych placówek oświatowych jest 54) z prośbą o pozwolenie na przeprowadzenie akcji "Zakrętki dla Arturka". Stworzenie projektu plakatu informacyjnego, znalezienie miejsca na składowanie ton nakrętek, zgromadzenie ogromnej ilości pudeł, skserowanie dokumentacji medycznej. To wszystko z pomocą Karoliny, Ani i Wojtka ale również cichych bohaterów czyli naszych rodzin, które w czasie gdy my zajmowaliśmy się akcją przejęły obowiązki domowe. 
    Wiem dobrze jak to wygląda u mnie i spodziewam się, że u innych podobnie- niezastąpiona była pomoc mojej mamy, która zajęła się dziećmi, gdy ja wiele godzin byłam dosłownie zakopana w papierach. Ale nasi bliscy dlatego są właśnie cudowni, że pomimo, że nie widać od razu wymiernych korzyści z naszych działań to ufają nam i wspierają. 
    Spędziłam łącznie przez trzy dni ponad 14 godzin na jeżdżeniu po szkołach i firmach. W większości byłam bardzo ciepło przyjmowana. Miałam wtedy cichą nadzieję, że do lutego przyszłego roku uda nam się uzbierać potrzebną ilość. No właśnie, pewnie się zastanawiacie jaką :) -blisko 17 ton nakrętek. Wtedy byłam przekonana, że nam się uda, że przecież pomoże nam wspomniana Fundacja, która ma ogromne doświadczenie, a co najważniejsze zbierają w skali ogólnokrajowej, a przez to szanse ogromnie wzrastają. 

    No właśnie "miałam", ponieważ okazało się, że Fundacja która miała nam prowadzić tą akcję na całą Polskę, a przez to szybciej uzbierać brakującą kwotę, niestety odmówiła nam Powodem było to, że kamizelka oscylacyjna (drenażowa) nie została wyszczególniona w wykazie refundowanych środków pomocniczych i przedmiotów ortopedycznych, w oparciu o które funkcjonuje (statut) Program Charytatywno- Ekologiczny "Zakrętki.info".
   Przy moim zgłaszaniu się Prezes tej Fundacji nie spodziewał się, że będą takie problemy, oni zbierają najczęściej na wózki inwalidzkie (które w części są refundowane przez Państwo a Fundacja pomaga uzbierać brakującą część). Sytuacja dość przewrotna bo przez to, że NFZ nie udziela nam  żadnej pomocy to Fundacja też nie może tego zrobić bo ma taki zapis w statucie. A kamizelka dlaczego nie jest na tych listach... to już nie do mnie pytanie... może to jest spowodowane rzadkością samej choroby?
 
    Ale Pan Michał Żukrowski poratował nas ponieważ jako, że jednocześnie składając dokumenty do programu Zakrętki.info złożyłam również wniosek o zarejestrowanie Arturka jako podopiecznego w Fundacji "Bez Tajemnic" to dostaliśmy propozycję, że jeśli sami będziemy zbierać zakrętki to Fundacja "Bez Tajemnic" pomoże nam w sprawach logistycznych m.in. w transporcie do skupu.
Wiem, że to spowoduje, że czas do zakupu kamizelki wydłuży się ale mam jeszcze jedną szansę z której zamierzam skorzystać :)
    Spróbuje jeszcze wystąpić o dofinansowanie z PFRON u. Wiedziałam o tej możliwości wcześniej ale też poradzono mi, że nie ma sensu występować o dofinansowanie z końcem roku, najlepiej poczekać na początek przyszłego. Jest szansa więc trzeba spróbować.
    Oczywiście będziemy dalej gromadzić zakrętki, zwłaszcza, że efekty bardzo podnoszą na duchu. Te kolorowe, małe koreczki stały się symbolem wielkich serc tych wszystkich ludzi, którzy chcą pomóc Arturkowi :)



    W tym miejscu chciałabym się zwrócić się do Was z prośbą o pomoc, potrzebna osoba do przejęcia obowiązków koordynatora akcji na terenie Jaworzna. Trzeba by było odbierać zakrętki od naszych partnerskich punktów (po sygnale od nich, że jest partia do odebrania). A następnie zawieźć nakrętki do nowego punktu gdzie będziemy je gromadzić niedaleko Stadionu Victorii.
Z racji tego, że worki dość dużo ważą liczymy na pomoc głównie Panów. Jeśli nie macie samochodu, a chęci do pomocy nie brakuje to zgłaszajcie się bo to już będzie ogromna pomoc, a samochód się zorganizuje ;) Tomek w miarę możliwości będzie dzielił się obowiązkami z nowym koordynatorem.

Październik to piękna jesień, z której spacerowo korzystaliśmy :)

To miesiąc, w którym wpadliśmy na genialny pomysł dzięki, któremu Patusia ochoczo zaczęła myć samodzielnie ząbki. W naszej łazience nie było dotąd lustra, jakoś obywaliśmy się bez, a teraz wielka zmiana :) przykleiłam -samodzielnie ^^ płytki pełniące role lustra, może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że znajdują się one na ścianie tylko na wysokości głowy Patrycji. To, że jest to tylko i wyłącznie jej osobiste lustro dało niezwykłą motywację do szorowania ząbków -w pierwszych dniach było to nawet 5-6 razy dziennie :D.

W październiku udało nam się również odwiedzić pra pra babcię Marię. Jak tylko dojechaliśmy na miejsce przeżyliśmy szok. Wysiadamy z samochodu a wujek Wiesiek krzyczy zza płotu, że nie ma babci. My w konsternacji, w końcu babcia ma 102 lata każda myśl przechodzi człowiekowi przez głowę, ale na pewno nie taka jak zaraz usłyszeliśmy od wujka: Babka poszła grzyby zbierać  :D Myśleliśmy z początku, że sobie z nas żartuje ale rzeczywiście skończyło się na tym, że szukaliśmy babci po lesie no i znaleźliśmy z całkiem pokaźnym zbiorem grzybów :D
 Podczas tej wizyty Patrycja miała okazję nauczyć się doić krowę :) zdumiewa mnie odwaga tej dziewczynki 










    To jeszcze nie koniec październikowych atrakcji, również w tym okresie Asia, która robiła zdjęcia podczas Festynu zgodziła się zrobić Arturkowi sesje dotyczącą jednego procenta a także jarmarku bożonarodzeniowego. Z wiadomych względów udawaliśmy, że sesja dotyczy również Patusi, co nie do końca niestety nam wyszło. Ale Arturek nas zaskoczył w tym dniu, zawsze skory do rozdawania uśmiechów wtedy się zbuntował, pewnie wyczuł nasz stres no i kto by też wysiedział w jednym miejscu i to tak, żeby nie zrzucić rozwieszonego zachęcająco białego prześcieradła ;) No siłą rzeczy musieliśmy skupić większą uwagę na Arturku i Patusia wpadła w tą swoją otchłań zazdrości. Oj była wtedy przeprawa... Już straciłam nadzieję, że będą fajne zdjęcia z tego zamieszania, a tu niespodzianka :) wyszły rewelacyjnie, choć może ja jestem tak zakochana we własnych dzieciach i nimi zachwycona ale proszę... oceńcie sami :)





Jeśli jesteście ciekawi innych zdjęć Asi zapraszam na blog, który prowadzi :) zachęcam bo ma dziewczyna talent 


Na koniec tych październikowych różnorodności zostawiłam to co najlepsze ;D

PIERWSZE KROKI ARTURKA :)


c.d.n.


niedziela, 30 grudnia 2012

Wspomnienia ostatniego półrocza


    Czas najwyższy na realizację noworocznych postanowień, zaczynam od zaraz. Nie mogę się pogodzić, z tym że tak zaniedbuję wpisy na blogu, choć też trudno mówić o zaniedbaniu gdy się nie ma po prostu możliwości. Teraz mam i bardzo się cieszę, że mogę się znów troszkę po uzewnętrzniać :)
Mam tyle zaległych spraw, którymi chciałabym się z Wami podzielić, że czas na małą retrospekcję, mam tylko nadzieję, że nic nie pominę.

    Przygotowując zdjęcia do tego wpisu zorientowałam się, że w każdym miesiącu nastąpiły spektakularne Arturkowe pierwsze razy i również nie omieszkam się nimi z Wami podzielić.
Pozostało mi tylko zaprosić do powspominania :)
Troszkę Was podrażnię i w kontraście do teraźniejszej, szarej zimnej zaokiennej rzeczywistości -zacznę od cieplutkiego, słonecznego sierpnia.

SIERPIEŃ

    Miałyśmy z Patusią ogromną przyjemność uczestniczyć w "Święcie Latawca" organizowanym przez wychowawców ze Świetlicy Środowiskowej "Pod Kolegiatą". Było malowanie buziek, śpiewy przy gitarze, zabawy z klanzą, przemarsz przez centrum miasta no i oczywiście tworzenie latawców :D Całość trwała kilka dobrych godzin ale świetnie się bawiłyśmy i jak się okazało zawarłyśmy nowe przyjaźnie :*
Co więcej Patka zajęła pierwsze miejsce za najładniejszy latawiec i wróciła do domu nie tylko z latawcem ale i z dyplomem i wielką nagrodą- w autobusie byłyśmy nie lada atrakcją ;) duma mnie rozpiera aż do teraz :D






Bardzo miłym wspomnieniem są również letnie wizyty u dziadka Jana na działce :) 


Kolorowe kwiaty, pyszne owoce i wielkie serce dziadka czegóż do szczęścia więcej potrzeba :) ach przepraszam Patka by w tym momencie krzyknęła kuuuuureeeekk!!!!  :) :) :)


    Patusia uwielbia zwierzęta, opcja, że zostanie weterynarzem w przyszłości nadal aktualna choć teraz dodaje również, że będzie też "mamą" co sprawia, że chodzę napuszona jak paw ^^
    Ale wracając do zwierząt to kilka razy zdarzyło się, że Tomek zabrał Patkę do stadniny koni, czasem jeżdżą tam w tajemnicy -nie wiedzieć czemu- choć przed mamą nic się nie ukryje ;P 
    A tak na poważnie to dobrze tej mojej dziewczynce robią te "tajemnice" to są momenty, w których któreś z rodziców jest tylko jej :) 


 Obawiamy się zabierać Arturka w takie miejsca gdzie może być nadmiar wszędobylskich, groźnych  bakterii, ale w tym czasie jak Patka z tatą są na wyprawie my też świetnie się bawimy korzystając z nieobecności  wszystkiego zabraniającej siostry. Zdobywamy wtedy jej skarby ;)


SMAK PIERWSZEJ CZEKOLADY 
a dokładniej polewy z delicji mniam mniam :P



WRZESIEŃ

Pewnie przez długi czas wrzesień będzie mi się kojarzyć wyłącznie z Festynem, większość zdjęć jakie znalazłam z tego okresu pochodzi właśnie stamtąd :) ale znalazłam również takie "perełki" jak poniżej ;) to na prawdę (niestety) rzadki widok, żeby Patka przejawiała siostrzane uczucia. Częściej bywają sytuacje- ładnie to ujmę- sporne ;) ale całe szczęście Arturek nie da sobie w kaszę dmuchać, twardy zawodnik z niego i jak tylko Patka chce przejąć władze to nie boi się i nie płacze, ale krzyczy na nią równo -czasem komicznie to wygląda bo robi to w swoim gaworzącym języku wymachując rączkami. Przypomina mi się zawsze wtedy filmik z You Tube zainteresowanych odsyłam tutaj  :D

Następny zwierzak, który zawładnął sercem Patusi podczas jednego ze spacerów i szczerze mówiąc nie dziwię się jej. Sama bym z chęcią tego pieska wymatrosiła gdyby wpadł w moje ręce :P cudowny jest, no i Patka na zdjęciu wyszła przeuroczo :)



PIERWSZE URODZINY ARTURKA
Świętowaliśmy nie tylko podczas Festynu ale również w rodzinnej atmosferze, zaprosiliśmy obie babcie i rodziców chrzestnych. Po uroczystej Mszy Świętej zjedliśmy obiadek u nas w domu, otwieraliśmy prezenty i pozowaliśmy do zdjęć :) Na zdjęciu poniżej widać jak świetną rozśmieszaczką jest ciocia Kasia (mama chrzestna Arturka) :D 



Nie mogło również zabraknąć zabawy na roczek z kładzeniem przed dzieckiem różnych przedmiotów symbolizujących jego drogę życiową.  Niektórzy mogą stwierdzić, że to zabobon a ja mówię, że świetna zabawa :)

                                              

No więc okazało się, że zawsze po jego koncercie ;) będziemy opijać sukces, który niewątpliwie przełoży się na złotówki :D

c.d.n.






poniedziałek, 10 grudnia 2012

Jarmark świąteczny


Stowarzyszenie choć jeszcze nie formalne to działa pełną gębą :P udało nam się uzyskać pozwolenie na własne stoisko podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego :) oczywiście bez wsparcie Fundacji MATIO nie byłoby to możliwe.
Zgłosiło się mnóstwo osób, którzy zaoferowali wykonanie świątecznych ozdób, karteczek, obrazów i wiele innych przepięknych bożonarodzeniowych akcesoriów.

Wszystkich Was bardzo serdecznie zapraszam, a żeby zachęcić poniżej zdjęcia tych niezwykle czasochłonnych, ale też i niezwykle cennych bo wykonanych z serduszka świątecznych ozdób :)












Jestem pod ogromnym wrażeniem tych wszystkich śliczności a przede wszystkim dziękuję za hojność wszystkim artystom :*


Bądźcie tam z nami :D