sobota, 22 września 2012

Po Festynie...








   Moja rodzina została naładowana pozytywną energią nie tylko podczas samego Festynu, w okresie przygotowań cieszyliśmy się jak dzieci, na każdą dobrą nowinę związaną z tym przedsięwzięciem. Gdy opowiadałam znajomym ile na poszczególnych etapach udało już się przygotować i ilu ludzi zaangażować do pomocy, to często widziałam niedowierzanie w ich oczach. Sama bym nie uwierzyła gdybym nie doświadczyła tego na własnej skórze. Prawie codziennie ciężka praca związana z organizacją z początku tylko garstki osób, owocowała prawie codziennie fantastycznymi wiadomościami.

















    W okrzykach, piskach a często nawet i skacząc z radości dzieliłam się z rodziną kolejnymi relacjami. Można było w ten sposób m.in. usłyszeć:
-dostaniemy rzeczy na nagrody ze sklepu komputerowego!
-są wejściówki do Parku Wodnego!
-będziemy mieć pieska Sznupka!
-wystąpią dla nas tancerze ze Szkoły Tańca „Sukces”!
-mamy Patronat Prezydenta!
-mamy Tablet od Cargo!
-Fitness Szok podaruje karnet na SQUASH'a!
-bilety do Bajlandii!
-są całodniowe vouchery do Wesołego Miasteczka!
    No i można by wymieniać w nieskończoność, przedmioty na nagrody, atrakcję, pokazy, rzeczy potrzebne przy organizacji i wielu ludzi, którzy nie pozostali obojętni na nasze prośby.






































    Do najsympatyczniejszych wydarzeń, bezsprzecznie można zaliczyć współpracę z Iluzjonistą Sebastianem „Alkadiassem” Grabowskim, który nie tylko zgodził się na darmowy godzinny występ dla gości Arturka ale, również zaprojektował piękny pełen magii banner. Utrzymywał z nami stały kontakt pełen życzliwości i chęci niesienia pomocy.









    Ogromne wrażenie wywarł na nas fakt, że więźniowie z Aresztu Śledczego w Kielcach przekazali nam swoje rękodzieła na licytację, podobnie pacjenci z Oddziału Psychiatrycznego w Świętochłowicach. Godne podziwu jest to, że wszystkie osoby, które przekazały nam swoje ręcznie robione przedmioty, same się do nas zgłaszały z potrzeby dobroci serca.






    Niesamowita była również postawa strażaków, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Niezwykłe jest to, że są tak chętni do pomocy i po prostu przesympatyczni. Na rozmowy dotyczące ich wkładu w przygotowanie Festynu wybrałam się na Krakowską razem z Patrycją. Widocznie ona również wyczuła, że nietypowo nas potraktowano, ale tylko i wyłącznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ponieważ gdy potem zdarzało mi się prosić ją o zachowanie ciszy tłumacząc, że muszę zadzwonić do kogoś ważnego to słyszałam od niej: „acha do strażaków” z tak oszałamiającym uśmiechem i akcentem, że rozbrajała mnie na całego.




    Wielkim wydarzeniem było nakręcenie profesjonalnego spotu, a przede wszystkim poświęcenie czasu i praca włożona w jego przygotowanie przez Panów pracujących dla TVS, nadal nie możemy wyjść z podziwu nad ich profesjonalizmem.


    Ja, jako mama niezwykle rozczuliłam się, gdy usłyszałam, że zespół CENTRALA napisał specjalnie dla Arturka piosenkę:

I. Mamo prosze nie płacz, dziękuje
przy Tobie się czuje jak pijany powietrzem
jeszcze będzie dobrze zobaczysz, ujrzymy wspólnie wschodzące Słońce

Mamo gdybym tylko mógł powiedziec ci 
jak dobrze mieć dookoła tylu ludzi
i stać tu z nimi łeb w łeb
przeciwko temu co jest tak złe 
gdy złączymy sie dobro znów wygra
potem pomożemy innym którzy stoją 
właśnie tu gdzie my 
Ref. 
więc stańmy tu ramie w ramie 
pokonajmy zło raz na zawsze 
bo to nie wyrok bo to nie rozkaz
moja choroba, mukowiscydoza 

zwrotka II 
moja mama - moja bohaterka 
moja szansa na sto , bramka do nieba
codzienności smaku zwykłego człowieka
znudzonego rutyną, mnie to wszystko czeka
mamo obiecuje będzie jak dawniej
weźmiemy też tatę i pójdziemy na spacer!

zwr.III
Więc dobranoc idę już 
o wolności śnić , wypocząć 
przed jutrem bo wojna trwa 
i jak Karól Artur wygrać ją mam

    Sami zgłosili się do nas z chęcią wzięcia udziału w Festynie, to niesamowite a zarazem budujące, że młodzi ludzie potrafią w naszych czasach wykazać się taką empatią i wrażliwością.


    Jeśli mowa o wrażliwych i niosących pomoc młodych ludziach to w tym miejscu chciałabym zaznaczyć niezwykły udział harcerzy w naszym przedsięwzięciu. Już nie wspomnę o fakcie, że większość moich znajomych była lub nadal działa w harcerstwie.

    To wspaniałe, że w Jaworznie jest tylu młodych ludzi, nie tylko harcerzy przecież, którzy bez wahania są gotowi pomóc. Dziękuję z całego serca wszystkim wolontariuszom i mam nadzieję, że w przyszłym roku również będziemy mogli liczyć na wasze wsparcie.







    Organizacja tak dużego przedsięwzięcia wiązała się niestety też z wieloma wyrzeczeniami. Poszkodowana była niestety moja czteroletnia córeczka Patrycja, która i tak odkąd pojawił się Artur „ma mniej rodziców” dla siebie. A kilka tygodni poprzedzających Festyn było dla niej najcięższe, bo mama była w „innym świecie”, opanowanym przez przygotowania do imprezy i czasochłonną rehabilitację brata. Sama jest jeszcze zbyt malutka, żeby zrozumieć, co to za choroba. Ale z obserwacji jej zabaw wnioskujemy, że doskonale zdaje sobie sprawę z jej istnienia w naszej rodzinie. Nieraz słyszymy, że może już zabrać na spacer misia Kudłaczka bo już go oklepała. Był czas, że bawiła się w sprzedawanie jelitek. Oczywiste, że jest zazdrosna o czas i uwagę, jaką poświęcamy Arturowi, bo słyszeliśmy od niej, że też chciałaby być chora na mukowiscydozę, żebyśmy dla niej robili ulotki i dyplomiki. 



    Bardzo chciałabym móc w przyszłości pogodzić czasochłonną organizację nad projektami, które mogą w jakimś- nawet najmniejszym stopniu -ratować zdrowie i życie mojego synka, a jednocześnie nie krzywdzić przy tym córeczki. Już po części pomogli mi znaleźć na to rozwiązanie-Karolina i Wojtek, czyli osoby, które miały największy wkład w organizację Festynu. A mianowicie wyszli z pomysłem, żeby założyć Komitet lub Stowarzyszenie. Wiąże się to z tym, że będziemy potrzebować osób-wolontariuszy, które wyrażą chęć stałej pomocy naszej rodzinie w walce z mukowiscydozą poprzez organizowanie różnego rodzaju projektów i przedsięwzięć.

    Doskonale przekonaliśmy się, że to po prostu w ludziach jest siła, nie tylko w znajomych czy w rodzinie. Cieszę się, że Festyn okazał się być bardzo rodzinną imprezą, a uśmiech nie schodził z twarzy uczestników :)










    W trakcie przygotowań do Festynu wynikło kilka spraw, z którymi nie mogliśmy sobie poradzić np. długo szukaliśmy osoby do stoiska florystycznego, czy też do stoiska z masą plastyczną Play Mais, straciliśmy również nadzieje, że znajdziemy wysokiego pana, który zechciałby się przebrać za Sznupka. I całe szczęście udało się, po apelach na moim blogu, też na Facebooku  i spotkaniu z wolontariuszami, zgłosili się wreszcie chętni.






     Wzruszające jest to, że nikt nie oczekiwał niczego w zamian.
Na kilka dni przed Festynem wynikło kilka bardzo poważnych kwestii do rozwiązania: brak lekarza, zabezpieczenia odnośnie zasilania i koszy na śmieci na obszarze, na którym miało toczyć się większość atrakcji. Jednak życzliwość i chęć pomocy okazały się silniejsze niż wszystkie przeciwności losu. Mieliśmy aż dwie Panie Doktor na posterunku, Zarząd MPO przyszedł nam z pomocą odnośnie koszy a problem z zasilaniem zamienił się w „energetyczną pomoc”.

    Sprawa która spędzała nam sen z powiek związana była z zapewnieniem zasilania dla całej imprezy, przede wszystkim scena takowego wymagała ale również inne atrakcje typu popcorn,  lody, gofry itp. no i oczywiście dmuchańce.  Wspólnie z zaprzyjaźnionymi elektrykami szukaliśmy rozwiązania i niestety, z której by strony nie spojrzeć w grę wchodziły pieniądze i to duże. Nasze fundusze rodzinne nie były by w stanie udźwignąć tego kosztu, już zaczęliśmy zastanawiać się nad pożyczką,  gdy z pomocą przyszedł nam prezes zarządu CRM Holding sp. z o.o. Pan Wojciech Janowicz, który to współpracuje z firmą Energa - OBRÓT S.A.  Sfinansował dla nas koszty wynajmu generatora i paliwa do niego, ale nie tylko. Pan Wojtek obiecał pokryć część pozostałych kosztów takich jak wydruki, baner, zakup tacek, sztućców itp. Poza tym zaproponował nam długoterminową pomoc, nie kończąc swojego wsparcia na Festynie. A mianowicie zachęcając firmy do zmiany sprzedawcy energii na CRM Holding zobowiązuje się, że za każdy zużyty przez nie 1MWh przekaże 2 zł na subkonto Arturka w Fundacji MATIO wspierając tym samym naszą rodzinę (koordynator akcji Pan Jacek Pacut 506 107 108, jacek.pacut@crmholding.pl)

    Dzięki temu przedsięwzięciu, jakim był „Festyn z oddechem w Tle” poznałam wiele wspaniałych osób, ale również utwierdziłam się w tym, że mogę liczyć na swoich znajomych, nawet tych, z którymi dawno straciłam kontakt. Wszyscy chętnie pomagali w mniejszym lub większym stopniu. Dobre uczynki to począwszy od zakupu puszek kwestorskich, napoi czy folii do laminowania, przez pomoc przy sporządzaniu regulaminów, wniosków itp. wykonywaniu ozdób, szyldów czy rękodzieł po dostarczanie pism do firm i instytucji. Nie ma możliwości żeby wszystko wymienić i też niestety nie byłam w stanie wszystkim tym obowiązkom sama sprostać. 






Oto autorka zdjęć z Festynu Joanna Trzepałka



<3 16 JDSH "Piorun" -moje wnuki ;)
    W głównej mierze pomagali znajomi i rodzina, ale również chętnie korzystałam z pomocy osób, których nie znałam wcześniej, a które pisały do mnie oferując swoją pomoc.
    Beatka, niezwykle utalentowana i przesympatyczna osóbka, namalowała przepiękne obrazy i wspólnie z uczestnikami Festynu przygotowywała kompozycje kwiatowe. Pełna dobroci i empatii Ola, przygotowała elementy dekoracji i część szyldów na stoiska. Natomiast niosąca pomoc, młodziutka Emilia poszła na pielgrzymkę na Jasną Górę z intencją o zdrowie dla Arturka. Przywiozła nam nawet winko od Matki Boskiej Gidelskiej.
    Podczas Festynu odwiedzili nas również Kibice Szczakowianki, przynosząc gadżety klubowe z przeznaczeniem na nagrody, ale to nie wszystko, wręczyli mi bardzo oryginalną skarbonkę oklejoną klubowymi symbolami- a w środku... ponad 800 zł :) Kibice podczas meczu z Odrą Opole na Stadionie Miejskim przy ul. Krakowskiej przeprowadzili zbiórkę dla Arturka - to się nazywa gest!



    Artur, niczym Aniołek sprawił, że ludzie potrafili zjednoczyć się, aby czynić tyle dobra w słusznej sprawie. Często rodzice nieuleczalnie chorych dzieci zastanawiają się: „dlaczego to musiało spotkać moje dziecko… dlaczego on…” Ja też zadawałam sobie tego rodzaju pytania, teraz po części dostałam odpowiedź… Jestem pewna, że ludzie są szczęśliwsi mogąc pomóc w tak realny sposób innej osobie, szczególnie dziecku. Mój Świat wokoło jest piękniejszy… lepszy…





    To dzięki Wam Artur jest tak pogodnym dzieciątkiem J Dziękuję z całego serca i proszę o jeszcze…

    No i oczywiście wiadomość na którą wszyscy czekacie :) oficjalnie mogę Was już poinformować, że podczas I Festynu z Oddechem w Tle w dniu 9 września 2012 r. udało się zebrać 

15 398,31 zł; 4 euro

    Ta kwota przerosła nasze oczekiwania, jesteśmy bardzo szczęśliwi i Dziękujemy wszystkim za hojność.
Obecnie jeszcze pieniądze te są pod opieką Chorągwi Śląskiej ZHP ale już z początkiem października (pomniejszone o podatek od sprzedaży) trafią na subkonto Arturka w Fundacji MATIO. Zdecydowaliśmy, że przeznaczymy je na zakup kamizelki oscylacyjnej. Co prawda to połowa wymaganej kwoty bo kamizelka to koszt ok 30 tys. zł ale jesteśmy dobrej myśli i być może już niedługo uda nam się ją zakupić dla Arturka. 
Być może pomocne okażą się właśnie nakrętki, które tak licznie przynosiliście na Festyn. Mam już osobę pełna ZAPAŁU ;) która podjęła się opieki nad tą akcją.




Będzie mi brakowało przygotowań do Festynu, ale wiem, że ani się nie obejrzę a spotkamy się na następnym :)