Minęły zaledwie dwa dni a my
znów jesteśmy w Krakowie, tym razem u chirurgów. I tym razem niestety zła
wiadomość, po prostu okropna. Okazało się, że nasz synek nie przybiera na wadze.
Oboje z Tomkiem jesteśmy bardzo zaskoczeni. Przecież on ciągle je i ciągle mu
mało, jak to możliwe, że nie rośnie. Niestety nie mamy w domu odpowiedniej
wagi, żeby go kontrolować, ale nawet niczego nie podejrzewaliśmy.
Artur swoje przecież przeszedł i
widocznie jelitka nie pracują jeszcze jak należy. Pani chirurg stwierdziła, że
bez pobytu w szpitalu się nie obejdzie i to na kilka tygodni!!! Będzie miał
operacyjnie założone dojście centralne, żeby mógł być karmiony poza jelitowo.
Jestem przerażona, co my
zrobimy? Tomek nie ma wolnego. Obie babcie pracują. Co z Pati? Już i tak
wystarczająco dotychczasowa sytuacja się na niej odbiła. Jak my to wszystko
pogodzimy? Kilka tygodni!!!
Nie wspominam najmilej
ostatniego pobytu na oddziale, wiem, że nie powinnam myśleć w tej sytuacji o
sobie, ale teraz wszystko się tak skumulowało… nie dam rady…
Aha, nie ma jeszcze wyniku w
kierunku mukowiscydozy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz